Ostatnia część "Igrzysk Śmierci". Całkowicie inna niż dwie poprzednie, które były powtarzalne do pewnego stopnia. W poprzednich Katniss i Peeta uczestniczyli w Igrzyskach. W części trzeciej nie ma już Igrzysk. Nie ma trybutów, sponsorów, drogich przyjęć w Kapitolu. Jest kraj ogarnięty rebelią.
Okazuje się, że Trzynasty Dystrykt cały czas istniał. Po przegranej walce z Kapitolem zszedł do podziemia, ale ludność przetrwała. Pomimo przeciwności losu, chorób i trudności życia pod ziemią- udało im się. W końcu są dostatecznie silni by znów spróbować obalić władzę prezydenta Snowa.
Katniss nie może dojść do siebie po wydarzeniach na arenie. Peeta trafia w ręce prezydenta, nie wiadomo czy w ogóle żyje. Dwunastego Dystryktu już nie ma, mniej niż 800 ludzi ocalało, wszyscy znajdują się w Trzynastce. Alma Coin przewidziała rolę Katniss w rebelii: dziewczyna ma zostać twarzą rebelii, jej głosem i ucieleśnieniem. Ale co jeśli okaże się, że może nie zechcieć skrzydeł?
Jeśli ktoś narzekał na brak akcji i powtarzalność drugiej części: część trzecia to praktycznie sama akcja. Przyglądamy się walkom w Dystryktach, codziennemu życiu ludzi w Trzynastce, mieszkańcom Kapitolu, którzy musieli porzucić swoje wygodne i pełne przepychu życie.
W dodatku w końcu może wybrzmieć ten trójkąt miłosny między Galem,Katniss a Peetą. W końcu cała trójka jest w jednym miejscu,ale...
Katniss mierzy się z problemami psychicznymi tak samo jak Peeta. Za to Gale zajmuje się projektowaniem broni. Mało etycznej broni. W tym momencie widać naturę Gale'a,jest on nie tylko porywczy,ale też ma w sobie spoko gniewu, tak jak Katniss. Jednak to wcale ich do siebie nie zbliża. Dziewczyna ma wyrzuty z powodu Peety. Po raz kolejny. Mogłoby się zdawać, że to zirytuje czytelnika, ale nie. Nie irytuje bo konflikt miłosny jest przedstawiony w taki sposób, że wydaje się nie mieć żadnych dobrych rozwiązań. Jedyne co można robić do czekać na rozwój wydarzeń...
Przy lekturze "Kosogłosa" zadajemy sobie ważne pytania- gdzie leży granica między własnym dobrem a poświęceniem dla innych? I czy wojna może usprawiedliwiać nawet największe okrucieństwo? Do czego można się posunąć w imię większego dobra?
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się aż tak dobrego rozwinięcia tej historii. Byłam naprawdę zaskoczona zmianami, które przeszli bohaterowie a także niektórymi rozwiązaniami fabularnymi. "Kosogłos" jest całkowicie inna książką niż "Igrzyska Śmierci" i "W pierścieniu ognia", ale ani trochę nie odstaję od nich poziomem. Wręcz powiedziałabym, że je przewyższa. Mamy tutaj interesujący konflikt miłosny, wojnę ideologiczną, dylematy moralne bohaterów.
Bardzo podoba mi się niejednoznaczny przekaz "Kosogłosa". Jeśli jeszcze nie czytaliście serii "Igrzyska Śmierci"- koniecznie wybierzcie się do księgarni lub biblioteki. Naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz